Geodeta był, a mnie na blogu troszkę nie było.
Przemyślenia po wizycie geodety były takie" "Czy domek nie jest aby za mały?" (gdzie się stawia znaki zapytania przed czy po cudzysłowiu). Humanista powinien być dobry w te klocki, ale zawsze z tym mam małe problemy. Wracajac jednak do głównego wątku czyli wizyty geodety. Przybył geodeta, uzgodnił z murarzem jaką metodą będzie wytyczał dom i zabrał się do pracy. Dużo czasu mu to nie zajęło powbijał paliki, pokolorował je na niebiesko i zainkasował 400 zł (mogłam się uczyć na geodetę). Domek wyznaczony nie wydaje się duży, miejmy nadzieję, że jak powstaną mury będzie odpowiadał swoim wymiarom.
Tymczasem pozostaje czekać na kolejny etep czyli wykopanie fundamentów i ich zalanie. Nie wiem czy uda mi się tylko przedstawić fotorelację, bo aparatu zawsze zapominam, a jak ostanio wzięłam to bez baterii, bo moja mała latorośl chciała je mieć w swoim laptopie i tam już zostały.
Pozdrawiam Blogowiczów :)
P.S. Czytam Wasze blogi i chciałabym już być na Waszym etapie - tynków, okien i tym podobnych rzeczy.
Komentarze