w oczekiwaniu
Witam wszystkich czytajacych :)
Czekając na pozwolenie działeczka została ogrodzona. Tutaj chciałam podziękować mojemu mężowi, który z wielką zawziętością wczoraj po południu dokończył bramę. Wogóle jetem pełna podziwu dla niego, gdyż w piątek zchodząc z nocki pojechał na działkę i pomógł elektrykowi zakladać skrzynkę na prąd budowlany. Wszystko miało pójść łatwo jak po maśle, podkreślam miało. Życie szybciutko zwreyfikowało plany i założenie pradu trwało aż do 16.30. Po czym spotkanie z dekarzem i spisaniee umowy. I tak minął piątek, w czasie którego mężuś wogóle nie spał, a o 21 znowu do pracy. w Sobotę rano zapowiadało się grodzenie działki. Przespał się do 10 i hop w samochód, po teścia i znowu na działkę. W związku z szybko zapadającym zmrokiem, o 18 należało przerwać pracę i jechać do domu. Na szczęście niedziela zapowiadała się na odpoczynek. Ku naszemu zdziwnieniu o 10 w niedzielę byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy w odwiedziny do szpitala. Niby nie daleko (38 km), ale droga się dłużyła. Po powrocie wpadliśmy do teściów na obiad, wymieniliśmy małą na teścia i znowu na działkę robić bramę, która również nie chciała się szybko postawić. Czas minął nie ubłaganie , zbliżała się 17. Brama została niedokończona. A my znowu w autko, po małą i do domu. Około 18 przybyli goście prosić nas na wesele. Już na wspomnienie wesela lepiej się robi na duszy - jakiś odpoczynek i zabawa. Po wizycie wreszcie odpoczynek :). I tak minął szalony weekend.
W mniej szalonym poniedziałku podpisaliśmy umowę z PGE na prąd budowlany i mąż dokończył bramę.
W między czasie zamówiliśmy suporex, aby był po starej cenie, bo wszyscy naokoło mówią, że od połowy marca podwyzszka materiałów budowlanych (ciekawie czy to prawda czy to chwyt reklamowy?).
Pozdrawiam czytających, buziaki.